Wes Anderson i reklamy

Z okazji premiery nowego filmu Wesa Andersona „Wyspa psów” warto przypomnieć, że ów reżyser, obok wyjątkowych filmów pełnometrażowych, takich jak „Grand Budapest Hotel„, „Moonrise Kingdom: Kochankowie z księżyca” czy ekranizacja książki Roalda Dhala „Fantastyczny pan lis” , stworzył także kilkanaście dobrych reklam.

Zacznijmy od jednej z najnowszych. W 2016 roku furorę zrobiła bożonarodzeniowa reklama sieci H&M zatytułowana „Come Together”. Prawie czterominutowy film wpasował się w świąteczną narrację o powrotach do domu i byciu razem. Oto konduktor ogłasza pasażerom pociągu, że z powodu wielogodzinnego opóźnienia nie dotrą do domu na Boże Narodzenie. Załoga postanawia wykrzesać świąteczną atmosferę w jednym z wagonów. Wiadomo, że reklamy świąteczne to oręż w bitwie o ciepłe uczucia konsumentów. Coraz bardziej wysmakowane i wzruszające spoty z roku na rok podnoszą poprzeczkę. Listopadowe oczekiwanie „co też w tym roku na Święta przygotuje firma X?” to już nowa tradycja. Dlatego agencja Adam&Eve DDB, planując reklamę dla H&M, zdecydowała się na współpracę z uznanym reżyserem. Reklamówka przywodzi na myśl oczywiście „Pociągi do Darjeeling” („Darjeeling Limited”), film z 2007 roku o trzech braciach podróżujących po Indiach koleją. Główną rolę w „Come Togehter” gra zresztą Adrien Brody, który w „Pociągach…” wcielił się w jednego z braci.

 

Filmik „Come Together” odniósł sukces, podobnie jak pozostałe reklamy Wesa Andersona. Łączy je – a wyróżnia na tle innych – charakterystyczny styl reżysera, taki sam, jak w jego filmach pełnometrażowych. Dbałość o detal, symetria, estetyzacja, pastelowe barwy – nawet w najkrótszym filmiku reklamowym każda z tych składowych ma znaczenie. Nawet niektóre wątki fabularne przywodzą na myśl konkretne filmy. Kilka reklam dla Ikea z 2002 roku przedstawia rodzinne kłótnie w przytulnie urządzonych wnętrzach. Po chwili okazuje się, że to modelowe pomieszczenia w sklepie, w których rodzina poczuła się „jak w domu”. Komizm w przedstawieniu życiowych problemów przypomina wyprodukowany rok wcześniej „Genialny klan” („The Royal Tenenbaums”), ironicznie lecz nie bez ciepła opowiadający o próbie scalenia rodziny. Reklamy powstały jako część kampanii „Unböring”, odświeżającej wizerunek Ikea. Poprzedziła je słynna reklama o lampce w rezyserii Spike’a Jonze’a (autora m.in. „Być jak John Malkovich”).

W innych reklamach zauważyć można fascynację Andersona kinem europejskim. Wraz z Romanem Coppolą stworzyli serię spotów promujących perfumy Candy marki Prada. Trzy kilkuminutowe filmy przedstawiają historię dwóch przyjaciół oraz dziewczyny imieniem Candy. Stylem nawiązują do francuskich filmów z lat ’60. Całość utrzymana jest w stylistyce retro, podobnie jak reklama piwa Stella Artois z 2010 roku, wyreżyserowana również przez duet Anderson-Coppola. Prada sfinansowała także krótkometrażowy film Wesa Andersona pod tytułem „Castello Cavalcanti” (2013). W historii o kierowcy wyścigowym, który trafia do sennego włoskiego miasteczka, pobrzmiewają echa twórczości Federico Felliniego. Główną rolę gra Jason Schwartzman, aktor często pojawiający się w filmach Andersona.

 

Warto wspomnieć także o animowanej reklamie telefonu Sony Xperia (2012). Został zrealizowany techniką poklatkową, podobnie jak „Fantastyczny Pan Lis” oraz „Wyspa psów”. Animacja wizualizuje dziecięcą odpowiedź na pytanie „co jest w środku telefonu?”. Z kilkudziesięciu wypowiedzi dzieci na ten temat reżyser wybrał najbardziej, jego zdaniem, kreatywną i obrócił w film. Kilkuletni chłopiec opowiada zatem o fabryce maleńkich robotów mieszczącej się w smartfonie. Nie mniej fantazji prezentują reklamy samochodu Hyundai Azera (2012). W retrotelewizorze oglądamy ironicznie przerysowane sceny rodem z filmów o Jamesie Bondzie, w których auto wykonuje polecenia kierowcy. „Teraz i ty możesz mówić do swojego auta” brzmi puenta.

Reklamy Wesa Andersona łączy to, że w żadnym wypadku produkt nie jest nachalnie wepchnięty na pierwszy plan. Wszystko wygląda tak, jakby reklama była jedynie pretekstem do opowiedzenia kolejnej historii. Sam produkt prezentowany jest dyskretnie i z klasą, najczęściej dopiero na samym końcu. Marka reżysera współgra z marką reklamodawcy. Dzięki tej równowadze widz ma poczucie, że artysta traktuje reklamę jako wyzwanie, a nie jedynie źródło dochodu.

 

(Reklamy tworzył także inny reżyser o nazwisku Anderson – Roy 😉 Tutaj piszę o nim w kontekście wystawy na temat reklamy w Szwecji).

 

 

2 myśli w temacie “Wes Anderson i reklamy

Możliwość komentowania jest wyłączona.