Czy wolno być nieszczęśliwym? O serialu „HAPPYish”

On jest niespełnionym pisarzem. Ona niespełnioną artystką. On pracuje na wysokim stanowisku w agencji reklamowej. Ona próbuje tworzyć w wynajętej stodole przerobionej na pracownię. Mieszkają w wielkim domu za miastem, wychowują kilkuletniego syna, mają przyjaciół, stanowią zgraną parę. A łączy ich bez wątpienia jedno – oboje borykają się z poczuciem bezsensu i nieszczęścia.

Tak w skrócie można przedstawić zarys fabuły „HAPPYish” – serialu z 2015 roku, którego twórcą jest nagradzany pisarz, Shalom Auslander. Serial nie zdobył przesadnej popularności. Ironia i czarny humor nie każdemu przypadną do gustu. Trafiłam na niego przypadkiem i nie ukrywam, że wciągnął mnie ze względu na wątek pracy w reklamie. Główny bohater, Thom Payne (w tej roli Steve Coogan), kończy 44 lata, gdy okazuje się, że szefować mu będą niemal dwa razy od niego młodsze asy branży reklamowej. Nie jest mu łatwo dostosować się do nowych trendów – nienawidzi mediów społecznościowych („Na opakowaniu środków przeczyszczających piszą: śledź nas na Twitterze… SERIO?!”), millenialsi jawią mu się jako dziwny, odrębny gatunek, opowiada się za klasyką i sprawdzonymi pomysłami. A w głębi duszy gardzi swoją pracą („branża reklamowa – najnudniejsze zajęcie na świecie”) i jako intelektualista, który za duchowych współbraci uznaje Becketta, Camusa i Czechowa, najchętniej poświęciłby się wyłącznie pisaniu książki.

Komizm serialu opiera się w dużej mierze na zestawieniu starych wyjadaczy reklamy z młodymi entuzjastami. Ci pierwsi powoli blakną przy tych drugich. Co im pozostaje? Ironia, cynizm i poczucie intelektualnej wyższości. Thom Payne podchodzi do zmian z pozornym spokojem, choć przypłaca to stanami depresyjnymi. Nie wyraża głośnego sprzeciwu podczas dyskusji nad innowacjami (np.: czy animowane elfy z reklam ciastek nie należałoby zamienić na prawdziwych aktorów, skoro mówią o PRAWDZIWYCH składnikach produktu?), ale jednocześnie nie udaje dobrego kumpla, by przypodobać się młodym. Coraz trudniej mu zresztą znaleźć z nimi wspólny język: czy w świecie, w którym wszyscy zachwycają się biografią Steve’a Jobsa, jest jeszcze miejsce dla tych, którzy czytają egzystencjalistów? W oczach Payne’a marketing jest pozbawiony wszelkiej głębi, a próby podniesienia go do rangi sztuki to cyniczna gra, która ma pomóc osiągnąć konkretny cel np. nakłonić upartego aktora do zagrania w reklamówce („Kogo uczycie jak grać?! Tydzień temu grałem w teatrze!”). Z drugiej strony, walczy o przeforsowanie swojej wizji przynajmniej w tej formie, na jaką pozwala mu praca, choćby w koncepcji reklamy Coke’a, w której postanawia zaprezentować szczęście nie jako powszechny obowiązek, ale jako wyraz buntu wobec świata: wobec wszechobecnych nieszczęść szczęście to przywilej, czy raczej wobec presji na bycie szczęśliwym przywilejem jest możliwość mówienia o byciu nieszczęśliwym?

 

Niejeden widz pomyśli: o co mu chodzi, ma domiszcze, kupę kasy i święty spokój (jak mówi do Thoma jeden z bohaterów: „Jakie masz niezrealizowane marzenie? Powieść? Sztuka? Idź, odwal to i daj nam żyć!”). Z tego powodu niektórych serial może irytować, a gorzki humor budzić niesmak. Inni uśmiechną się, śledząc perypetie tradycjonalistów, którzy nie nadążają za nowinkami marketingowymi, ukazanymi zresztą z dużą dozą ironii. A jeszcze inni poczują cichą solidarność z cynicznym, nieprzystosowanym Thomem. Tak czy inaczej, produkcja wpisuje się w temat REKLAMA+LITERATURA – miłośnicy tej kombinacji na pewno znajdą tu coś dla siebie.

 

9 myśli w temacie “Czy wolno być nieszczęśliwym? O serialu „HAPPYish”

  1. Daria pisze:

    Nie wiesz, czy ten serial jest dostępny na Netflixie? Jeśli nie, to na jakim kanale w TV mogę go obejrzeć? Pytam, bo z opisu ciekawy, chciałabym zobaczyć choć jeden odcinek 🙂

    Polubienie

  2. Szufladopółka pisze:

    Staram się unikać wciągania w nowe seriale, bo czasu brak, ale to połączenie też jest dla mnie idealne. Literatura i reklama, no to chyba serial pode mnie 😉 ale w ogóle o nim nie słyszałam, także dzięki. Może złamię zasadę i się za nim rozejrzę… 😉
    /Pozdrawiam,
    Szufladopółka

    Polubienie

Możliwość komentowania jest wyłączona.