Baśniowo u John Lewis & Partners
Połowa listopada, a więc czas najwyższy na pierwsze świąteczne reklamy, i to te z górnej półki. Co roku z niecierpliwością wyczekiwany bożonarodzeniowy spot marki John Lewis & Partners już trafił do internetu:
John Lewis to brytyjska sieć domów towarowych z tradycją (istnieje od 1864 roku). Od przeszło dekady premiery świątecznych reklam tej firmy są wyczekiwanymi wydarzeniami medialnymi. Bohaterem tegorocznej reklamy jest mały smok Edgar i opiekująca się nim dziewczynka. Edgar, mimo najlepszych intencji, za sprawą swojej smoczej natury niechcący podpala świąteczne dekoracje, topi lodowisko i bałwana, jednym słowem, psuje wszystkim zabawę. W bożonarodzeniowy poranek dziewczynka przynosi mu podarunek, który ma pomóc mu odnaleźć się w ludzkiej społeczności.
Świąteczne produkcje reklamowe tej marki często zawierały w sobie element magiczny czy fantastyczny. Było tak w przypadku produkcji #MontyThePenguin (2014) o ożywającej zabawce-pingwinie czy opowieści o potworze żyjącym pod łóżkiem #MozTheMonster (2017). Jak dotąd jednak akcja działa się przeważnie w świecie realnym, w którym postacie fantastyczne były gośćmi bądź wytworami wyobraźni. Tym razem twórcy postawili w całości na konwencję baśniową, umieszczając akcję w krajobrazach rodem z filmów fantasy (czyżby mrugnięcie okiem do fanów głośnego serialu, którego finałowy sezon miał premierę w tym roku?). Świąteczna reklama o Edgarze ma wzruszać i budzić ciepłe emocje, takie jak akceptacja i przebaczenie, choć pojawiły się komentarze ironizujące zakończenie spotu i porównujące smoka niemalże do terrorysty w zarodku (The Guardian). Smok Edgar został twarzą całej kampanii, a w sieci John Lewis można nabyć jego maskotkę za 15 funtów.
Nieodłącznym elementem każdej bożonarodzeniowej reklamy John Lewis & Partners jest piosenka nadająca nastrój przedstawionej historii. Niejednokrotnie stawała się ona świątecznym hitem. Historię o smoku Edgarze ilustruje utwór „Can’t Fight This Feeling” grupy Bastille.
Dickensowski Londyn w reklamie Sainsbury’s
W przedświątecznym reklamowym rozmachu produkcje brytyjskiej sieci hipermarketów Sainsbury’s depczą po piętach luksusowemu konkurentowi. Tegoroczny spot ma uczcić 150 rocznicę powstania firmy. Przenosi nas w czasie do dickensowskiego Londynu:
Reklamę ogląda się jak filmy o Harrym Potterze czy historyczne produkcje. Akcja rozgrywa się w XIX wieku, gdy firma zaczynała jako sklepik spożywczy na jednej z londyńskich ulic. Głównym bohaterem jest bezdomny chłopiec Nicholas niesłusznie oskarżony o kradzież i skazany na banicję. Na pomoc rusza mu właścicielka sklepiku, Mrs Sainsbury. Wręcza mu wór pomarańczy i zachęca, bo podzielił się nimi z potrzebującymi. Nie trudno się domyślić, kim w finale okazuje się chłopiec. Tak jest, Święty Mikołaj istnieje dzięki brytyjskiej sieci Sainsbury’s.
O ile bożonarodzeniowe reklamy marki John Lewis & Partners przypominają wysokiej jakości teledyski lub po prostu filmy krótkometrażowe, spoty od Sainsbury’s idą w filmową epickość. W pamięci na długo pozostaje słynna produkcja z 2014 Christmas 1914, opowiadająca o rozejmie bożonarodzeniowym między wojskami alianckimi i niemieckimi w Wigilię 1914 roku. Popularność zdobyła też pogodna animacja o niezdarnym kocie Mog’s Christmas Calamity (2015), swoją drogą, o podobnym przesłaniu jak tegoroczny spot o smoku Edgarze.
Z polskiego podwórka
Po emocjach, jakie kilka lat temu wzbudziła niezapomniana produkcja English for Beginners (2016) można było przypuszczać, że na polskim rynku tradycję corocznego wyczekiwania na świąteczną reklamę zapoczątkuje Allegro. Niestety, po nieco słabszym Talizmanie z 2017 roku, nie doczekaliśmy spektakularnej produkcji, która przebiłaby sukces „dziadka Allegro”. Firma zapowiada świąteczny spot na 20 listopada. Czekamy!